• Biegamy wiosną, latem, jesienią i zimą

  • Gliwice biegają!

  • AKMB Pędziwiatr Gliwice

  • Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa, Maraton Pędziwiatra

  • Biegamy i zachęcamy do biegania innych

  • Maraton Pędziwiatra

Copyright 2024 - AKMB Pędziwiatr Gliwice

Przeglądając ostatnio stronę maratony polskie i kalendarz biegów zauważyłem, że z powodu wzrostu liczby biegaczy, organizatorzy niektórych cyklicznych biegów coraz częściej wprowadzają limity. I nie chodzi tu o wielkie biegi zagraniczne, jak maraton w Paryżu, Nowym Jorku, czy Berlinie, ale nasze, polskie, i to nie tylko maratony. Mimo, że opłaty są bardzo wysokie, to i tak czasami nawet musi być losowanie, tak jak np. w kopalni Bochnia. O ile Bochnię można zrozumieć (kopalnia może nie pomieścić mnóstwa biegaczy), to zastanawiam się, z czego te limity wynikają. Startowałem w zeszłym roku w maleńkiej mieścinie - w Rakoniewicach. Pewnie wielu z was nawet nie wie, gdzie to jest. Podpowiem: niedaleko Poznania ; ja tam trafiłem dzięki temu, że mój syn Bartosz, który oprócz tego że jest naszym klubowym biegaczem, jest zawodowym strażakiem i startował tam w mistrzostwach strażaków. Zapisy trwały tylko 15 godzin i limit został osiągnięty. Później jeszcze na stronie tego biegu biegacze deklarowali odkupienie pakietu startowego. Do czego to dochodzi? Rozumiem, że biegamy szybko do mety, ale żeby do zapisów? Podobnie jest z medalami: często, gdy nie ma limitu uczestników, to mamy limit medali, ewentualnie z możliwością dosłania pocztą po biegu. Ale jaką wartość ma medal przysłany z tydzień lub miesiąc później? Czy zawodnik mający 70 lat lub więcej jest w stanie pobiec szybciej niż 20-latek? Po medal już nie zdąży, a czy mniej włożył siły, energii niż czołówka? Przypuszczam że nie jednokrotnie więcej, a właśnie tacy amatorzy walczący ze swoimi słabościami najbardziej doceniają medal zawieszony na szyi za linią mety. Bardzo lubię oglądać zawodników z tej słabszej połówki, szczególnie w maratonie: jak bardzo cieszą się po przekroczeniu linii mety. Jako spiker naszej Parkowej Prowokacji staram się dopingować wszystkich uczestników i bardzo się cieszę jak widzę Wasze szczęśliwe, uśmiechnięte buzie i radość na mecie - właśnie to jest dla nas organizatorów największa satysfakcja. Myślę że na Parkowej Prowokacji nie wprowadzimy nigdy limitów i nie trzeba się będzie spieszyć do zapisów. Osobiście bardzo lubię startować w biegach kameralnych, gdzie nie trzeba być już w blokach startowych na 30 minut przed startem, a po biegu stać w kilkusetmetrowych kolejkach. Na koniec cytat z maratonów polskich „Zwycięzcą na mecie nie jest ten pierwszy, tylko ten, który jest na niej najbardziej szczęśliwy” - czego Wam, biegaczom, bardzo szczerze życzę.

Pozdrawiam,

Andrzej Pacuła - prezes AKMB Pędziwiatr Gliwice

Kim jesteśmy?

Nasze starty